Budzę się zdezorientowana z potwornym bólem głowy. Nie mogę się
poruszyć. Cienie tańczą w mroku przed moimi oczami. Z mojego gardła wydobywa się
zduszony jęk. To jedyne co mogę zrobić. To moje wołanie o pomoc. Przypuszczam,
że nawet gdybym waliła pięściami w drzwi to i tak nikt by mnie nie usłyszał.
Moje myśli krzyczą pustką. Tylko tak można opisać to co dzieje się wewnątrz
mnie. Zero wspomnień. Zero wiedzy. Tylko strach. Staram się uspokoić. No
oddychaj… Chwila jak ja mam na imię? No oddychaj, hmm… wymyślam imię Silver,
chociaż nie mam pewności, że taki wyraz w ogóle istnieje. No dajesz Silver,
Wdech- wydech. Wdech- wydech. Panika w niczym ci nie pomoże. Weź się w garść.
Próbuję się podnieść. Wstaję i padam z powrotem na podłogę zgięta w pół.
Opanowuję falę mdłości. Dochodząc do siebie (kim ja właściwie jestem?) wyczuwam
woń metalu. Coś jak żelazo. Coś jak… krew. W tym świetle nic nie widzę. Macam podłogę
dłonią i próbuję znaleźć kąt prosty- miejsce, w którym zaczyna się ściana. Moje
palce natrafiają na coś mokrego i letniego. Przesuwam rękę do przodu i mam
pewność co to. Ciało. Trup. Martwy człowiek. Znajomy, czy nie, ja mogę skończyć
jak on. Tym razem nie mogę zatrzymać jedzenia w środku. Wymiotuję aż mój
żołądek robi się całkowicie pusty. Niespodziewanie w pomieszczeniu zapalają się
jasne światła jarzeniówek. Oślepia mnie to na moment. Zamykam oczy. Otwieram je
dopiero wtedy, gdy przyzwyczajam swój wzrok do nowych warunków. Przyglądam się
swojej klatce. W pokoju nie ma żadnych mebli. Tylko trzy trupy. Kobieta,
mężczyzna i dziewczynka. Na ścianach zawieszone są lustra. Spoglądam na swoje
odbicie. Każdy kosmyk jasnych włosów odstaje w inna stronę. Szare oczy błyszczą
dziko jak u zwierzęcia w zamknięciu. Właśnie tak się teraz czuję. Jak zwierzę.
Na ciekle mam liczne siniaki i zadrapania. Przenoszę wzrok na zwłoki leżące
obok mnie. Uważnie studiuje ich wygląd. Możliwe, że to moja rodzina. Mam taki
sam nos jak kobieta. Moje delikatne, lecz pełne usta przypominają usta
mężczyzny. A dziewczynka? Czy to moja młodsza siostra? Staram się coś sobie
przypomnieć. W głowie zaczyta mi dudnić zgodnie z rytmem serca. Krew szumi mi w
uszach. Otoczenie staję się nie do zniesienia. Mam poczucie winy, jak gdyby oni
zginęli przeze mnie. Ruszam na czworaka
w kierunku drzwi. Boję się je otworzyć. Jednak mam tylko dwie opcje:
-zostać czwartym trupem-pójść w nieznane, możliwe że niebezpieczne miejsce
Decyduje się na to drugie. Naciskam klamkę, przyciągam drzwi do siebie i przekraczam próg…
Spoczko jest. Tylko szkoda, ze taki krotki ten rozdzialek ;) Czekam na nn! ;)
OdpowiedzUsuńSerio? W takim momencie?! NO SERIO?! -.- Nie można w takim momencie kończyć, bo chce się jeszcze bardziej czytać. Ale muszę ci przyznać, że bardzo ciekawie piszesz ^ ^ Więc czekam nn :*
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy http://magic-is-in-all-of-us.blogspot.com/2013/06/chapter-3.html :)
UsuńI ty mówisz, że to niby ja dobrze piszę?! -_-
OdpowiedzUsuńAle tak naprawdę to świetnie to napisałaś! Sama nie potrafiłabym lepiej ^.^ Ale wchodzę i patrzę na datę... 10 czerwiec... a jest sierpień i nie dodałaś nexta?! Nie bądź taka wredna jak ja xD Dodawaj szybciochem, albo odwiedzę cię w nocy :*